sobota, 12 listopada 2016

Rozdział IV



Na szczęście babcia mieszka nie daleko i już prawie jestem na miejscu. Wysiadłam przystanek wcześniej, żeby się przejść i pomyśleć. Idąc polną drogą wcale nie myślałam o tym, co powiem babci. Był czerwiec, piękna pogoda i wszystko budziło się do życia. Widok niesamowity, dookoła góry i doliny. Jednak wieś ma swój urok- westchnęłam. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na górce, z której idealne było widać domek babci. Mały wodospad, zieleń a dookoła jednorodzinne domki i wreszcie jest ten najważniejszy- dom babci. Na niewielkiej górce, dwupiętrowy domek z czerwonym dachem. Duży ogród, altanka i pies. Babcia z zamiłowania zajmowała się kwiatami, których było mnóstwo. Uwielbiałam do niej jeździć, to najlepsze miejsce na ziemi. Uwielbiam siedzieć z babcią wieczorem przy kominku z gorącym kakao i słuchać różnych historii. Babcia jak nikt inny potrafi opowiadać. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa jak opowiadała mi bajki. Potrafiła sprawić, że sen sam przychodził. Gdy tylko weszłam do domu poczułam zapach szarlotki, którą uwielbiam. Na stole w salonie czekało na mnie kakao i ogromna porcja ciasta.
- Babciu! Skąd wiedziałaś, że przyjadę?
- Kochanie, przecież się umawiałyśmy. No tak, zupełnie zapomniałam, że miałam przyjechać do babci aby pomóc jej z kwiatami, które jak co roku zawozi na konkurs.
Usiadłam do stołu, jedząc szarlotkę, zerkałam na babcie, która mnie obserwowała. Nie wiedziałam co jej powiedzieć, trochę się bałam. To było upokarzające. Babcia usiadła koło kominka. Nie zastanawiając się ani chwili dołączyłam do niej. Siedziałyśmy w milczeniu. Cisza była nie do zniesienia. W końcu zdobyłam się na odwagę:
- Babciu, wtedy tamtego wieczoru..
- Nic nie mów moje dziecko, to nie twoja wina. Tata to dobry człowiek, trochę pogubiony. Trzeba mu pomóc.
- Babciu, z mamą też jest coś nie tak.
- Wiem moje dziecko. Musimy coś wymyśleć. Mam znajomego, który zajmuje się takimi ludźmi. Wystarczy tylko twoja zgoda i zaczniemy działać.
Miałam mętlik w głowie. Mam komuś obcemu opowiadać o tym co się wydarzyło?
- Nie musisz podejmować teraz decyzji. Zastanów się Lurko.

Babcia to dobra kobieta. Bije od niej niesamowite ciepło. Ma już ponad 60 lat, ale dobrze się trzyma. Jest niezależną kobietą, mieszka sama bo dziadek nie żyje już ponad 20 lat. Całe życie pracowała, była lekarzem- ginekologiem. Sama na wszystko zapracowała. Wydała nawet kilka poradników dla przyszłych mam. Dzięki książkom, które odniosły sukces bardzo się wzbogaciła. Wybudowała dom i nadal przyjmuje pacjentów u siebie w domu, w gabinecie. Babcia była ze mną zawsze. Gdy nie szło mi w szkole, zawsze mogłam na nią liczyć. Była dla mnie jak druga mama. Zawsze wszystko mi tłumaczyła i sprawiała, że nie poddawałam się gdy mi nie szło.
Poszłam na góre- na poddaszu miałam swój pokój, który urządzałam sama z małą pomocą babci. Było to jedyne miejsce, gdzie czas leciał wolniej a problemy przestawały istnieć.
Wchodząc na górę po schodach czuć było kwiaty, których woń unosiła się po całym domu. Gdy tylko weszłam ujrzałam kilkanaście wazonów ze świeżymi kwiatami, o które babcia zawsze dbała. Kolejna rzecz jaką zauważyłam to jak zwykle idealnie pościelone łóżko i ręczniki zwinięte w łabędzie. Prawie jak w hotelu- pomyślałam.
Nie zastanawiając się ani chwili zdjęłam swoje buty i rzuciłam się na łóżko. Leżąc zamknęłam oczy, chciałam trochę odpocząć jednakże ciągle w głowie pojawiały się myśli związane z tamtym wieczorem. Długo myślałam o tamtej „przygodzie”- o ile można to nazwać przygodą. Nie wiedziałam co zrobić. Biłam się z myślami bo chciałam pomóc rodzicom ale nie lubię się zwierzać ze swoich problemów obcym.  Ludzie, którzy zajmują się takimi problemami na pewno potrafią pomóc i doradzić może to jedyne wyjście z takiej sytuacji. Chce pomóc rodzicom ale również sobie. W ko[JK1] ńcu zasnęłam..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz